sobota, 19 kwietnia 2014

15/52

Leonku, Synku Kochany,
po ciężkim tygodniu i wykańczającym rotawirusie
wróciłeś - znów uśmiechnięty, z charakterystycznym psotnym błyskiem w oku,
z kręconymi lokami na łepetynce.
Dzień bez Twojego śmiechu to dzień stracony:)
 

środa, 16 kwietnia 2014

Bonanza


No bonanza.
To u nas.
Miałam napisać list do Córki, pierwszy po tej stronie brzucha,
ubarwić różowymi fotami Kluseczki, słodko-pierdząco, w swoim stylu.
No ale się nie da.
No nie da się.
Nie teraz.
Bo teraz jest bonanza.

Bo Leon i Pan domu mają jelitówkę.
Bo tak wredna franca, że już 5 dni trzyma i nie puszcza.
Bo dom pachnie ... eh oszczędzę czym.

Mój Mąż powiedział, że jak to wszystko się skończy to będzie siedział i ssał kciuka.
To samo ciśnie mi się na usta:)

Na szczepionkę na rotawirusy dla Zo nie pożałuję ani grosza.

Po kolejnym dziś praniu, sprzątaniu, karmieniu, głaskaniu, przytulaniu
siedzę tu z kubkiem dobrej herby  i nasłuchuję z której strony nadejdzie atak:)
Oby z żadnej.

Mało rąk i kolan Matki jak napisała wczoraj Niedźwiedzia.

Będę wnioskować o wspólny urlop z tą Kobietą:)
Nikt mnie tak nie zrozumie jak Mama innej Dwójki z niewielką różnicą czasoprzestrzenną:)

Żeby jednak tak smutno nie było kilka fot moich kochanych Dzieci.
Tak - Dzieci, liczba mnoga.
To brzmi dumnie.

Mój Skarb nr 2 skończył dziś 3 tygodnie.
Zosieńko - zdrowa bądź!













środa, 9 kwietnia 2014

13/52 i 14/52


 Także ten - multiboy to Ty Leonku, jak Twoja MultiMama:)
Pisiujesz i pedicure Mamie robisz, zdolna Bestio!
Odkąd jest z nami Zosia ciągle chcesz być przy mnie.
Nie spuszczasz ze mnie oka, chcesz być ciągle u mnie na rękach, 
przytulasz się. 
Bardzo mi miło!

Syneczku, masz szczęście - oto Twoja Brygada!
Twoje Cioteczne Rodzeństwo i Twa Sis.
Hela, Zońka, Kazik i Ty.
Czekamy jeszcze 6 tygodni na JJ'a.
I na kolejne Dzieci w Rodzinie.
Macie siebie - macie tak wiele!

środa, 2 kwietnia 2014

Kosmos

Kosmos.
To jedyne właściwe słowo.
W ciągu ostatniego tygodnia tyle wydarzyło się się w moim/naszym życiu,
 że ogarnięcie tego graniczy z cudem.
Cudem jakich wiele w naszym życiu.
Takim CUDEM jest ONA - nasza Córka.

Do tego porodu podeszłam bardzo świadomie.
Wiedziałam krok po kroku, że wydaję na świat nowe życie.
Byłam spokojna.

W sali przedporodowej byliśmy we trójkę - ja, mój Mąż i moja Siostra.
Śmialiśmy się.
Atmosfera była sprzyjająca.
W porodzie towarzyszyła mi Siostra.
 Masowała mi plecy i trzymała za rękę.
Patrzyła prosto w oczy i dodawała sił.
Muszę tu napisać, że Ona sama jest prawie w 8 miesiącu ciąży
i to, co dla mnie zrobiła uważam za mega wyczyn.

Pati - zrobiłaś dla mnie coś, co mogłaś najpiękniejszego.
Moja wdzięczność i miłość do Ciebie nie mają granic.
Dziękuję.

Trafiłam na wspaniałą Położną, na moją Panią Doktor,
na pomocną Brygadę na oddziale noworodkowym.
Nie mogło być lepiej.
Miło spotykać w swoim życiu osoby wykonujące swoją pracę
z pasją i zaangażowaniem.

Po trzech dniach byłyśmy w domu.

Leon lizał szybę w pokoju machając nam gdy parkowaliśmy przed blokiem.
Przytulił mnie tak mocno jak nigdy przedtem.
Mimo, że zaplanowałam, że idę do szpitala wykonać konkretne zadanie
 i że nie będę się mazać - to i tak 3-go dnia popłynęłam z tęsknoty za Synem.
W przedpokoju postawiliśmy fotelik z Małą.
Chwilę się przyglądał i pytał a to to a następnie pogłaskał Zosię po główce.

Pierwsza noc w domu to absolutny hardcore.
Jedno budziło drugie.
O 4 nad ranem siedzieliśmy we czwórkę na łóżku:
Mąż dawał Leo butlę, ja Zo cyca.
Śmialiśmy się ze swojej bezradności.

Jest cudnie.
Wyjątkowo.
Serce powiększyło mi się do jakiś niesamowitych rozmiarów.
Tak miało być.
Nie boję się.
Wiem, że damy radę.

Dziękuję wszystkim, którzy się za nas modlili, trzymali kciuki, pamiętali.
To wszystko dało się odczuć.
W ludziach i ich sercach jest moc.

Matka 2.0:)

 



środa, 26 marca 2014

Zosia - welcome on board!

16.35
Godzina
Siostra trzymająca mnie za rękę i masująca plecy
I jest!
ONA
Z grymasem twarzy Leona
Czarne włosy
3780 i 56cm

Moja wdzięczność i zachwyt nie mają końca!

wtorek, 25 marca 2014

12/52


Tuli, tuli Synku.
 Tulisz Tatę i poduchę chmurę z NUDY - najchętniej, Mamę - czasami, misia - niechętnie:)
Nie jesteś typem przylepy.
Uczucia okazujesz w najmniej oczekiwanym momencie i czasem w zaskakujący sposób:)
Tak jak dziś - szczypaniem na przykład.
Radosny z Ciebie Mały Człowiek o wiecznie roześmianych oczętach.

niedziela, 23 marca 2014

Moja Droga Zo

Kochana Córeczko,
to pewnie jeden z ostatnich listów do Ciebie przed Twoim pojawieniem się na świecie.
Chyba w zasadzie ten ostatni.
Czekam, czekam i czekam.
Mnóstwo fałszywych alarmów, przyspieszonego mojego tętna, bombardowania pytaniami.
Sama wybierzesz dogodny moment.
Mała - my czekamy.
Ja, Tato Twój i Brat Leon.
I cała Rodzina, i Przyjaciele i Znajomi i Nieznajomi.

Zdążyłam z mojej listy przedporodowej zrobić wiele.
Zabrałam Twoją Ciocię na koncert Ani Dąbrowskiej.
Zjadłam - sama - przepyszne sushi!
Pojechałam z Ciotką Twą i Babcią na otwarcie Felicity.
Tak, wiem, na łeb upadłam, nie pierwszy i nie ostatni raz:)
Cóż poradzę, że leggi przecudnej urody chciałam Ci w Zarze kupić:)
Wypiłam pyszną kawę i zjadłam niesamowitą tartę w towarzystwie Twojego Taty.
 Z Leonem Bratem Twym rodzonym spędziłam miłe dni.
Chodziłam na wyjątkowe i dające mocno do myślenia rekolekcje.
Byłam z Twym Ojcem na długim, romantycznym spacerze.
Wyśmiałam się i wypłakałam za wszystkie czasy.

Tak po ludzku jest mi po prostu ciężko.
I psychicznie i fizycznie.
Ostatnia prosta - zdaje się nie mieć końca.
Niby 10 dodatkowych kg to całkiem nieźle 
ale ze względu na fatalną wagę startową jestem teraz po prostu jak pomelo,
 tak mówi do mnie Mąż mój a Twój Tato.

Spokój święty to to, czego najbardziej teraz pragnę.
Nie chcę się bać.
Chcę oczekiwać Ciebie w radości i w spokoju.

Tymczasem dziś była piękna niedziela.
Leo biegał na placu przed kościołem, radośnie popiskując.
Zjedliśmy pyszny obiad w towarzystwie Rodziny z okazji urodzin Twej Babci.
Zrobiliśmy trochę zdjęć.
Dla Ciebie na pamiątkę.
Kochana - mam nadzieję, że to nasze ostatnie zdjęcia w dwupaku.
Następną niedzielę spędzamy razem!