wtorek, 26 sierpnia 2014

20 i pięć

Moje Małe Robaczątka,

kolejno 20 i 5 miesięcy za nami.
Czas kurczy się i rozciąga a my nie mamy na to żadnego wpływu.
Dziwne zjawisko.

Leonie, 
rok i osiem miesięcy zobowiązuje.
Czasem patrzę i taki już z Ciebie Chłopiec - w dorosłej koszuli, szelkach,
patrzący tymi wielkimi oczami, jak wczoraj na Babcię gdy powiedziała, że brzuch Ci widać - 
spokojnie tym okiem mrugnąłeś i powiedziałeś: "Tak, ciało".
Skąd ten zasób słów? Skąd dobieranie ich w prześmieszny sposób?
Skąd taka rezolutność i trzeźwość tak małego jeszcze umysłu?
I don't know.
Poloch bolo (boli paluch) i że byłeś badan (Leo badan u Pani), 
Mama Tullutullu maluje 
(swoją drogą cudowna książka -Herve Tullet - Turlututu. A kuku, to ja!).
Zawsze chętny na jajo pod każdą postacią, 
rano z nie do końca otwartymi oczami oznajmiasz: kasza, 
i nie ma przeproś. 
Ten błysk w oku, po którym ja wiem, 
że majstrowałeś przy zmywarce na miejsce tabletki wciskając magnes, 
kiedy razem z pieluchą wyrzucasz skarpety w ślimaki, 
kiedy stoisz na obrotowym krześle mówiąc: Lele, nu nu nu ale kręcisz się dalej.
Dla mnie jesteś absolutnie wyjątkowy.

Zosieńko,
jesteś naszą oazą spokoju.
Komunikujesz jasno swoje potrzeby, lubisz porządek: mycie, karmienie, spanie.
Tak musi być.
O odpowiedniej porze w domu, w mile widzianej ciszy. 
6400 i 71cm.
Wszystko na moim mleku. Jestem z tego bardzo dumna.
Babeczka konkrecik. Liczba Twoich wałków na nóżkach - nieznana.
Zdrowo wyglądasz. Dobrze.
Siadasz. Szalona. Dźwigasz się przeokrutnie.
Ciągle się uśmiechasz, nieustająco.
To ty byłaś tym brakującym elementem układanki.
Tak! To wiem!
Posiadanie Córki jest dla mnie doświadczeniem tak niesamowitym.
Chłonę nasze wspólne chwile.
Jak ta teraz.
Leon śpi w swoim pokoju, Ty na bujaku obok mnie.
Patrzę jak oddychasz i uśmiechasz się przez sen.
Jesteś wyjątkowa.
 
Dzieci, Matka Wasza ma różne ostatnio przemyślenia.
Dopuszczam pomoc wszelaką bo chyba w końcu dojrzałam by sobie powiedzieć: 
tak, jestem zmęczona. 
Dziękuję Basiu. Basiu Szmydt.
Pomogłaś mi to ujrzeć.
Bywam też zła, smutna, wszystkie kolory tęczy malują się na mej twarzy,
często nie rozumiem dziwnych zachowań innych Ludzi, innych Rodziców,
często chce mi się krzyczeć.
Potrzebuję takich chwil dla siebie jak ta gdy idę do Asi, 
która paznokcie robi najpiękniej na świecie, piję dobrą kawę i odpływam przy miłej rozmowie.
Potrzebuję takich chwil jak ta wczoraj gdy po 22 gdy już ślicznie
 śpicie jadę do Siostry i plotkuję do północy.
Potrzebuję takich chwil gdy robię pizzę i wieczorem zasiadam z Mężem i oglądam dobry film.
Potrzebuję dobrej książki, inspirujących stron w internecie,
zakupów tylko dla siebie, miłego rozmówcy z umiejętnością słuchania,
spaceru all by myself, 
kilkunastu kilogramów w dół.
 
Dzisiaj jedna z moich ulubionych Mam, Mama Jasia i Anki w brzuchu jeszcze,
powiedziała, że wyglądam jak wulkan energii.
Skąd biorę siłę? Chyba z kosmosu ale właściwa odpowiedź to:
no z Was.
Zawsze chyba sporo energii w sobie miałam, pożytkowałam ją na różne sposoby,
marnowałam czasem też. A teraz to dla Was.
Dla Was mi się wszystkiego chce.
Razem możemy wiele.

Nie wierzę, że jeszcze 5 miesięcy i 1 dzień temu
 przemierzałam z Tobą Leo ulicę Willową - spacerowaliśmy, obydwoje w dresach,
przystawaliśmy przy figurce Maryji, gdzie zawsze składasz rączki do modlitwy. Rozwala mnie to.
Nie wierzę, że byłam z takim wielkim brzuchem, z pojedynczym wózkiem.
Wy - mój tandem, moja siła, mój napęd na wszystkie koła.


Wy dziś rano:)




czwartek, 21 sierpnia 2014

Być jak czołg

Trzeci czy czwarty taki paskudny dzień.
Dziś na domiar złego nieznośnie pada.
Mam typowy spadek formy.
Wszystko na nic.
I ból głowy przeogromny.
I myśli fatalne.
Że mogłabym być lepszą Mamą,
 lepiej ogarniać, szybciej działać,
więcej się bawić, czytać.
Że mogłabym być lepszą Żoną.
Że mogłabym lepsze obiady gotować, więcej sprzątać.
I taka rozlazła jestem.

I przychodzi moja Mama, zabiera Leonka po kaloszki,
odsypiam trochę z Zosią.
Potem Mama bierze Zosię na kolana, coś tam jej opowiada, pokazuje,
rozmawia ze mną.
I mówi:
"Wiesz, ze wszystkich moich Dzieci Ty byłaś jak czołg.
Często to ja mocniej za Ciebie przeżywałam a Ty po prostu podnosiłaś się, 
otrzepywałaś i dalej jak czołg".
To było mi tak potrzebne.
Jak mocny kop w dupę.
Chcę być dalej jak czołg, i będę.
Basta!

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Odczarowywanie

Każdy lub prawie każdy ma takie miejsca o których pewnie chciałby zapomnieć.
Sprawić by nie istniały.
Nie da się.

Trzeba je "odczarować".

Dla mnie takim miejscem był szpital w którym przyszedł na świat mój Syn.

To ten sam szpital w którym urodził się kiedyś mój Tata.
 Tu czas stanął w miejscu.

Szybka akcja na porodówce, miło, serdecznie a dalej dramat.
Oddział noworodków.
Mój płacz, emocje pierwszego, wyczekanego macierzyństwa, hormony 
plus ludzka głupota, niechęć i brak profesjonalizmu a także wiedzy i dobrej woli sprawiły,
 że stan w którym się znalazłam był krótko mówiąc nieciekawy.
Żaden tam baby blues.

Dla porównania - za każdym razem gdy jestem niedaleko szpitala w którym rodziłam Zosię,
idę pod izbę przyjęć, przyglądam się, uśmiecham, ciepło mi i miło.
Jeśli jeszcze będę Mamą to tylko tam urodzi się moje Dziecko.

 O "Leonowym" szpitalu ciężko mi było powiedzieć cokolwiek na plus.
Trzęsło mną gdy miałam jechać w tamte okolice.

No i tak mną potrząsało do niedawna.

Okazja by się z tym zmierzyć przyszła sama.
Znajoma oczekiwała tam na swoje Maleństwo.
Poszłam.

Przeszłam tym okropnym korytarzem, stanęłam pod salą w której leżałam z Leonem.
Posłuchałam płaczu Dzieci, zobaczyłam opadnięte brzuchy i cyce na wierzchu.
Przejechałam się windą.
Spojrzałam przez okno, kilka głębokich wdechów.
Przytuliłam mocno Koleżankę w zaawansowanej ciąży.
Pomyślałam o swoim Synu.
Moim Cudzie.
Przeszło.
Odczarowałam.



A dziś przyszła tam na świat Helenka.
Witaj Mała!

 
 

piątek, 8 sierpnia 2014

Ich Dwoje

Dużo osób mnie pyta jak Leo zareagował na Zoś, 
jak wyglądają ich wspólne chwile, czy Brat interesuje się Siostrą,
jakimi są Dziećmi?

Hmm, jest różnie.

Każdego dnia gdy Leo wstaje jednym z pierwszych pytań jest: a Mała?
Dopytuje: gdzie śpi, kiedy wstanie?
Cieszy się gdy przynoszę Ją do pokoju.
Czasem gdy karmię Małą Leo podchodzi i całuje ją w główkę, 
czasem ciągnie ją za rękę, za nogę, czasem Zoś przy tym płacze.
Kiedyś przyłapałam Go jak stał przy Jej łóżeczku i wciskał Jej w brzuch swoją piąstkę.
Bywa.

Na ogół jest radość, czasem zobojętnienie, rzadko złość, zazdrość (?).

Mają czas.
Nasza w tym wielka rola by kiedyś więź była silna.
Często piszę tu o swoim Rodzeństwie.
Więź jaką pomogli nam stworzyć Rodzice jest namacalna, widoczna i bardzo silna.
Bardzo bym tego chciała dla swoich Dzieci.

Leoś nazywa Zosię: Mała, Niunia a od kilku dni mówi Ziosia.
 
Leon był dość mały kiedy Zo pojawiła się w naszym domu.
Widział brzuch, tłumaczyliśmy mu ale nie mamy pewności co z tego zrozumiał.
Wiem, że za każdym razem gdy przejeżdżamy koło szpitala w którym rodziła się Zosia Leonek pokazuje na brzuch, że duży a potem pokazuje jaka Mała była maleńka.
Czasem gdy ogląda ze mną ciążowe zdjęcia patrzy na brzuch na ekranie i na mój i tak kilkanaście razy.

Dzieci tej samej Matki i Ojca tego samego.
A takie różne.
Leoś świderek Kochany, Zonia spokojna wyspa.
Od samego początku tak inni.
Karmienie - z Leonem walka, z Zosią wszystko przepięknie.
Z zasypianiem i snem - z Leo niekończąca się historia pobudek, 
Zońka zasypia sama i przesypia noce!!!
Z pewnością tak - Mama jest mądrzejsza ale Dziecko nr 2 jest też inne po prostu.

Bardzo jestem ciekawa jutra i czekam na nie niecierpliwie.

Trochę Rodzeństwa:)




dla mnie są bardzo różni:)


 

niedziela, 3 sierpnia 2014

Ochrzczona

Zofia Maria.
Takie Jej wybraliśmy imiona.
Zofia - moja ukochana Babcia, mądrość.
Nie wyobrażam sobie by mogła nazywać się inaczej.

Dla Bliskich i Wtajemniczonych Zo, Zoś, Ziosia, 
Sofijka, Sofia, Zosiunia.

Chrzciny były podwójne.
Zosia i Ryś - Synek mojej Siostry.

Było rodzinnie, cudnie, słonecznie.













piątek, 1 sierpnia 2014

O Córce

1 sierpnia tamtego roku pojawiła się gruba czerwona kreska.
Druga taka w moim prawie 30-letnim wtedy życiu.
Tak szybko, tak niespodziewanie, tak zaskakująco.
Niby lekcje z biologii odrobione ale w głowie wciąż dźwięczało: ale jak to?????

Siedziałam w przedpokoju na podłodze i ryczałam.
Wyłam. Wyłam strasznie.
Bo szybko, bom gruba, bo Leo taki mały 7 miesięczny zaledwie.
Bo chcę do pracy, do ludzi, bo boję się porodu.
Bo JA.

Stan mocno nieciekawy trwał prawie 4 miesiące.

Zapytałam się ostatnio Męża czy Ona mi to kiedyś wybaczy?
To, że pierwsze łzy nie były tymi radości.
Że się bałam.
Odpowiedział mi, że muszę sama sobie wybaczyć.
Takie proste i takie mądre.
Wybaczam więc każdego dnia.
Wybaczę.

 Pięknie napisała o tym Miss Ferreira.
Wiem co czuła.

Dziś nie potrafię sobie wyobrazić, żeby Jej nie było.
Moja Córka.
Zofia Maria.
Cud świata, mały kochany spadochroniarz.

Sofijko, jeśli to kiedyś przeczytasz - każda moja łza była Ciebie warta
i każda była po coś.