sobota, 26 października 2013

Leon 10!




Mój Syn skończył dziś 10 miesięcy.
Szczęście me waży 9,5kg.
Tyle statystyk:)

Każdy dzień przynosi nowe umiejętności.
Główne zadanie Leona to: stać!!!
O różnej porze dnia i nocy, przy czymkolwiek byle stać.

Pięknie pokazuje nu nu nu, kosi kosi łapci, brawo brawo,
psuje zabawę gdzie sroczka kaszkę ważyła,
zjada różne rzeczy z naszych talerzy, ostatnio zasmakował w tagiatelle z łososiem :)

Kochany ten nasz Chłopczyk.
Leonku - całuski!


Na deser trochę zdjęć z niedzieli w botaniku.











 
zdjęcia: Dziadek Leonka
           Tata Leonka

niedziela, 20 października 2013

Time to confess

Mało mnie tu. Przemykam. Podczytuję. Lecę dalej.

Mam za sobą czas spędzony z samą sobą.
Dobrze tak czasem ze sobą pobyć i pogadać.

Mam za sobą dwa miesiące płaczu, skrajnych emocji, radości, złości, niezrozumienia.
Pracuję nad egoizmem.
Raz wygrywa on raz ja.

1 sierpnia tegoż roku spojrzałam na magiczną aplikację w moim telefonie.
Różowy królik wyświetlił 16 dni po spodziewanym terminie okresu.
Było mi tak słabawo, mdławo ale chyba olałam sprawę.

Test.
I znów: druga kreska pojawiła się szybciej niż pierwsza.
Siedziałam na podłodze w przedpokoju i ryczałam.
W szoku, bezsilności.
Telefon do Męża.
Znów nieromantycznie, nie tak jak miało być.
"Kochanie, jakby Ci to powiedzieć: jestem w ciąży".
Po drugiej stronie radość i śmiech.
Wrócił do domu z bukietem róż.
Poszliśmy na pyszne frappucino z lodami.

A potem zaczął się wewnętrzny dramat.
Że jak to?
Że Leon taki mały.
Że ja taka wielka a będzie tylko gorzej.
Że chcę do ludzi i do pracy.
Że jak ja to ogarnę????
Wiem: ja, ja, ja.

Zawsze myślałam o sobie, że taka konkretna, harda ze mnie babka.
Cholera, jak ja siebie nie znałam.
Odkryłam w sobie jakąś kruchość nieznaną, która przeraziła mnie swą wielkością.

Jestem w 17 tygodniu ciąży.
Dzieciątko dobrze się rozwija.
Ma prawie 10 cm.

Wróciłam do pracy.
Na 4-5 godzin dziennie.
Leon jest pod świetną opieką.

Dni pędzą i nie mam czasu myśleć.
Zapominam, że jestem w ciąży.
Dalej nie ograniam.
Powoli zaczynam się cieszyć.

Niewiele jest w życiu sytuacji gdzie jednocześnie można się znaleźć po obydwu stronach barykady.
Na pierwsze Dziecko czekałam kilka lat, drugie pojawiło się szybciutko.
Wiem, że dla każdego z nas jest plan.
Mam nadzieję, że uda mi się go dobrze zrealizować.

Dziękuję wszystkim, ktorzy są blisko mnie, nas,
Tym na których zawsze można liczyć
i przepraszam Tych, których odsunęłam od siebie w ostatnim czasie.

Wracam do żywych.


środa, 2 października 2013

Goodbye sweet September

Kocham wrzesień.

We wrześniu zaczęłam spotykać się z fantastycznym Facetem, 
który to dwa lata później we wrześniu też 
stanął ze mną na ślubnym kobiercu i miłość dozgonną przysięgał.
We wrześniu polecieliśmy w podróż poślubną do Włoch,
we wrześniu pokazałam Mężowi Szkocję, którą kocham i przedstawiłam swoich Przyjaciół.

Nawet na studiach kochałam wrzesień mimo, że 
prawie zawsze z kampanią wrześniową był u mnie związany:)

Wrzesień jest inny.
Łagodny.
Wrzesień szumi jesienią.
Poczciwy, stary wrzesień.
Szkoda, że już musiałam Cię pożegnać.
Do następnego więc!

Ten wrzesień był wyjątkowy.
Zza wielkiej wody przyleciała  Kochana O.,
byłam w Krakowie na Spotkaniu Mam Blogerek,
świętowaliśmy naszą 6 rocznicę Ślubu,
byliśmy we troje na pierwszych, wspólnych wakacjach nad morzem,
które w tym wrześniu było przepiękne.

Nasze pocztówki z września.
Enjoy! 



 Nasz Kraków


Luzak Leon przed Czułym Barbarzyńcą w Krakowie


Gruzińskie Chaczapuri Kraków - pyyyyyyszne jedzenie




Moje Dwa Kochane GAP-y:)







Nasz rocznicowy sernik banoffee, przepis TU




Wakacyjnie - morze


Jastrzębia Góra





Władysławowo



Hel



Dobry piasek nie jest zły :)




Chałupy welcome to










Sopot




Białogóra







Gdynia


Gdyńskie Akwarium





Najlepsza zupa rybna na świecie - port w Chałupach


Bar w Jastrzębiej Górze - jeszcze tu wrócę i to nie na kawę!