środa, 28 stycznia 2015

Oj Dzieci,Dzieci

Oj Dzieci, Dzieci 
- chodzisz Mały Leonie i powtarzasz te słowa z książki o Bobo.
Stuknęło Wam Pacholątka 25 - Leo i 10 - Zonia miesięcy.

Kochany Synku,
ścieramy się, kochamy się,
coraz łatwiej mi sobie wyobrazić jak Twoja Babcia miała ze mną wesoło.
Tysiąc słów, gadasz cały dzień, mały kataryniarz.
Urocze to - tego się trzymamy.
Na bilansie dwulatka Pani doktor chwaliła i chwaliła.
I zszokowana była Twoim słownictwem i tym  jak żywy z Ciebie Typek.
Masz taką radość w oczach, taki błysk, taki czar.
Chodzisz z chęcią raz w tygodniu na zajęcia do przedszkola.
Przynosisz swoje wyroby - serce, bałwana. No dumnam!
A jednocześnie myślę jak to będzie od września - mam nadzieję, że się odnajdziesz.
I że ja się odnajdę.
Lubisz Ludzi. Jak ja.
Lubisz też psocić i robić wszystko po swojemu.
Szalejesz na urodzinowej hulajnodze.
Powoli znajdujesz sparing-partnera w swej Siostrzyczce.

Kochana Córciu,
Córeczko, Zonieczko moja najwspanialsza.
Nie rozdajesz uśmiechów na lewo i prawo, ostrożna z Ciebie Kobietka.
Spokojna max.
Mam wrażenie, że zadowolona z tego gdzie jesteś.
Nie spieszysz się.
Zęby - niet, raczkowanie - podobnież.
Masz czas.
Lubisz moje mleko, moje zupy i pieczone jabłka.
Przed tygodniem wyekspediowaliśmy Cię ze swojego łoża (sorry Mała) do Twojego łóżeczka.
Lubisz mieć wszystko uporządkowane - rytm dnia i te sprawy.
Czuję się bardzo Ci potrzebna i nie powiem - pochlebia mi to.
Mam Córkę. To ciągle jeszcze do mnie nie dociera.
Te uczucia - tak mocne, tak inne, tak łaskoczące w serce.

Faflunki Małe - powtarzam to po stokroć - chciałabym żebyście mocno się kochali.
Żebyście zawsze mogli na siebie liczyć.
Żebyście mogli ogrzewać się swoim ciepłem.







 
 

czwartek, 15 stycznia 2015

Fighter

Jedna z najlepszych rad, którą usłyszałam od swojej młodszej i tysiąckroć mądrzejszej ode mnie Siostry (Matki Trójki Dzieci) gdy coś tam jęczałam, że mi ciężko to:
każdego dnia zachowuj się jakbyś szła do pracy, ubierz się, umaluj i pracuj. Ciężko pracuj. Proste.

Zawód: Matka.

Mam w domu dwoje Malutkich Dzieci.
90% czasu jestem z nimi sama.
Funkcjonuję jak robot.
Powtarzalność pewnych czynności zaczyna mnie dobijać.
Cyc, jaglanka z owocami, witaminki, wyjąć ze zmywarki, włożyć do zmywarki,
umyć zaciapaną podłogę, pranie wyjąć, powiesić, nowe wstawić, książeczki poczytać,
puzzle, wydezynfekować gryzaczki,uśpić, zrobić obiad w kilku wersjach, 
ogarnąć korespondencję firmową, pośpiewać, potańczyć, posegregować ciuszki
- mogłabym jeszcze tak długo.
Marzę o nieprzerywanym śnie, ciepłej kawie i długim samotnym spacerze.
Is it too much????!!!!
Nadszedł moment, który myślałam, że mnie ominie.
Taki, że chce mi się ryczeć i uciekać.
Taki, że bardzo potrzebuję do pracy, do ludzi, 
do zaangażowania mózgu w inne rejony.

Świadomość, że każdego dnia zajmujesz się Dwójką Dzieci za które jesteś w 100% odpowiedzialna,
które niewiele zdziałają bez Ciebie i przy których jest mnóstwo pracy a urlop nawet na żądanie nie przysługuje - umówmy się - może zdołować.

Także ten, 
jestem logistykiem i planistą,
 kupoznawcą i pełniącym obowiązki lekarza pierwszego kontaktu,
mlekodajnią, biorcą kopniaków,specjalistą od rozpoznawania nietypowych zachowań,
cyrkowcem, nałogową śpiewaczką mylącą teksty,
utulaczem, 
aktorem wygłaszającym codziennie swój monodram,
eksperymentującym szefem kuchni,
mistrzem śmiechu i płaczu w jednej chwili.
Każdego dnia jestem fighterem, tak, nie boję się tego powiedzieć.


Post ten powstał przy współpracy mojego złego samopoczucia, zmęczenia materiału,
za jakiś czas wrócę w słodko-pierdzący tryb, I promise.