środa, 22 października 2014

Welcome in my dream

Będąc w ciąży z Leonem miałam mnóstwo planów.
I wizji.
Przede wszystkim dotyczyły mojego macierzyństwa.
A także tego kogo i jak wpuszczę do swojego świata.
Generalnie postanowiłam być jak przysłowiowa Zosia Samosia (sic!)
czyli wszytko sama sama sama.
Weryfikacja przyszła szybko.
Niecały tydzień po tym jak wróciliśmy do domu dostałam masakrycznego zapalenia piersi.
Wtedy gdyby nie 2 tygodniowa pomoc Teściowej byłoby słabo.
Do dziś dziękuję Jej za ten czas i za każdy kolejny kiedy można na Nią liczyć.
I na Innych.

Dwa dni w tygodniu spędzam z Dziećmi u mojej Siostry.
Thank God!
Razem Dzieci mamy pięcioro.
Jest cudownie, rodzinnie, czasem wieje grozą, czasem płacze i krzyki przez cały dzień nie pozwalają nam się porozumieć, czasem przygotowana rano kawa jest już tak zimna, że nawet na siłę nie da się jej wypić, czasem zmęczenie bierze górę, czasem milczymy, czasem śmiejemy się do łez.
Najważniejsze, że mamy siebie.
Ta relacja wiele daje.
Jak dziś. 
Dostałam swoje 50 minut.

Wyszłam.
Wrzuciłam na insta zdjęcie liści i moich nóg w ulubionych butach.
Szłam, totalnie sama.
Jaki komfort psychiczny.
Dzieci spały, zaopiekowane, bezpieczne.
Poszłam do second handu. Jednego, drugiego.
Jak zwykle nie kupiłam sobie nic.
Przyniosłam dwa wory super łupów. Dla całej 5.
I radość i głowę spokojną i luz.
 
I tak gdy dzisiejszy dzień dobiegał końca i:
jedno z piątki z przejedzenia oddało co przyjęło, 
kolejne potknęło się o deskorolkę wypuszczając z nosa farbę
a po 10 godzinach niebytu w domu przywitał mnie smród pozostawionego na gazie czajnika!!!!!
(Mężu dziękuję, że uparłeś się na emalię Olkusz bo inny czajnik mógłby nie dać rady)
zdałam sobie sprawę, że chyba jestem trochę zmęczona.
 
Więc?
Pójdź czasem do Matki.
Tej co ma Jedno, Dwoje, Troje czy więcej.
Daj Jej swój czas.
Nie pytaj o pieluchy, sruchy, pierduchy.
Wyjdź z Nią (i bagażem) na spacer.
Pomilcz.
Weź Dziecko na kolana.
Zapytaj co przeczytała lub poleć jakąś super książkę.
Opowiedz o sobie.
Poukładaj z Dzieckiem puzzle.
Przeczytaj ulubioną książeczkę.
Pozwól by w samotności i przy zamkniętych drzwiach skorzystała z toalety.
Daj Jej powiesić pranie na balkonie tak by nie musiała patrzeć pod nogi czy Ktoś się tam kręci.
Napij się z Nią dobrej kawy.
Niech posprząta łazienkę, ugotuje zupę, pójdzie na kwadrans do marketu.
Daj napisać ważne maile.
Może chce zrobić sobie maseczkę, znaleźć zgubiony paragon, posegregować ubrania Dzieci.
Daj Jej chwilę pobyć ze sobą.
Nie czekaj na specjalne zaproszenie, fanfary, czerwony dywan.
Ona ma wielkie serce i Ty też dostaniesz kawałek.
Serio.




9 komentarzy:

  1. Czytasz w moich myslach! Wlasnie tego ja-matka potrzebuje..zeby czasami ktos doslownie spojrzal chwile na dziecko,nie jakies wielkie wyjscia,nie proszenie zeby babcia przyjechala bo musze do pracy,albo lekarza..tak bez powodu zeby ktos wpadl i dal doslownie pol.godz co by wlasnie pobyc samej..

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealnie napisane. Matki potrzebują czasem tylko psychicznej ciszy przez 5 min. i tyle :) Całusy dla Was

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze jestem na etapie zosi-samosi ;) Na razie wystarcza mi że ktoś przyjeżdża i się zachwyca moją córką i zabawia mnie rozmową :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooo, jakie piękne i prawdziwe :). Tylko Mama może tak dobrze zrozumieć drugą Mamę :). Zachwycają mnie koleżanki, które nas odwiedzają i rozmawiają z moim Synkiem z jego poziomu, czyli z poziomu zabawy na podłodze. Gorzej, kiedy ktoś wbija się w krzesło i siedzi tak niewzruszony a ja, oprócz ogarnięcia siebie i dziecka, muszę obsłużyć tą osobę...

    No Kobietko, wielkie szczęście miałaś z tym czajnikiem...

    Buziaki wielkie dla Ciebie :*

    A i jeszcze jedno, zazdroszczę bliskości Siostry. Moja mieszka w Anglii. Często rozmawiamy przez tel., komunikatory, ale rzadko się widujemy. Brakuje takiej zwykłej bliskości, bycia obok siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie będę się zagłębiać w szczegóły, ale u nas sytuacja jest zupełnie inna i niejednokrotnie czytając Twoje wpisy poczuję ukłucie zazdrości. Masz niesamowitą rodzinę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie. to wystarczy. Czasem jak juz mam dosc albo poprostu zle sie czuje to dzwonie do mojego taty. Przyjezdza i ja pomimo,ze dalej zajmuje sie małym to wiem,ze moge spokojnie isc do wc,ugotowac wiem ze ktos bezpiecznie nad małym czuwa :)

    albo uwielbiam wlasnie przyjechac do przyjaciolki co ma dwojke,razem razniej. Dzieciaki tez sie sobą troche zajmą...wiem jakie to wazne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielkie TAK <3
    Uwielbiam Cię czytać

    OdpowiedzUsuń