poniedziałek, 16 czerwca 2014

W biegu

W ciągłym biegu.
Tak w największym skrócie wygląda nasze życie.
Nie narzekam, ja to lubię.
Taka jestem.
Powsinoga.

Wiele planów, marzeń - wszystko i tak wpada pod dyktat naszej uroczej Dwójki.
Dzieci mają swój tajming.
Nic na siłę.

I tak weekend. Warszawa. Moje zawsze niespełnione marzenie.
Mnóstwo planów.
 Postać choć chwilę pod Stadionem gdy śpiewają Kings of Lion,
pójść na Targ śniadaniowy, przebiec ulubione stoiska na Targach Mom&Baby, 
napić się kawy na Saskiej Kępie,
odwiedzić Polski Ciuch, 
pospacerować po Polach Mokotowskich.
Dupa.
Bywa.

Jest za to rodzinnie, swojsko, miło.
Jest Siostra i Jej Mąż, miłe śniadanie, 
widok moich Dzieci w innych, także kochających ramionach.
Jest Przyjaciółka i Bern i Kredkafe.
Jest bieg za Leonem w Parku Ujazdowskim.
Jest Stary Mokotów i spacer.
Jest Jeff's i świetne jedzenie.

W drodze powrotnej odwracam głowę.
Dwa foteliki obok siebie.
Leon jedną rączką w dziurę, którą zrobił sobie w portkach wsmarowuje banana
drugą rączką trzyma Zofię za rączkę, śmieje się i mówi: Nionia, Nionia.

I tak: nic innego może teraz nie istnieć.
Proste.











 

8 komentarzy:

  1. Wpadłam tu nocą, podczas odciągania pokarmu dla mojego podwójnego szczęścia (tak, tak - komentarz z cyckami w tle ;)) i napiszę tylko tyle - my też w biegu :)
    Buziole!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Karolinko... cudownie się to czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieci to masa szczęścia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż mi się łezka zakręciła ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z dwójką dzieci chyba zawsze wszystko jest w biegu :) I nieco się obawiam jak to będzie kiedy kiedyś tam dojdzie trzecie :) Super maluchy :)

    OdpowiedzUsuń