piątek, 1 sierpnia 2014

O Córce

1 sierpnia tamtego roku pojawiła się gruba czerwona kreska.
Druga taka w moim prawie 30-letnim wtedy życiu.
Tak szybko, tak niespodziewanie, tak zaskakująco.
Niby lekcje z biologii odrobione ale w głowie wciąż dźwięczało: ale jak to?????

Siedziałam w przedpokoju na podłodze i ryczałam.
Wyłam. Wyłam strasznie.
Bo szybko, bom gruba, bo Leo taki mały 7 miesięczny zaledwie.
Bo chcę do pracy, do ludzi, bo boję się porodu.
Bo JA.

Stan mocno nieciekawy trwał prawie 4 miesiące.

Zapytałam się ostatnio Męża czy Ona mi to kiedyś wybaczy?
To, że pierwsze łzy nie były tymi radości.
Że się bałam.
Odpowiedział mi, że muszę sama sobie wybaczyć.
Takie proste i takie mądre.
Wybaczam więc każdego dnia.
Wybaczę.

 Pięknie napisała o tym Miss Ferreira.
Wiem co czuła.

Dziś nie potrafię sobie wyobrazić, żeby Jej nie było.
Moja Córka.
Zofia Maria.
Cud świata, mały kochany spadochroniarz.

Sofijko, jeśli to kiedyś przeczytasz - każda moja łza była Ciebie warta
i każda była po coś.



5 komentarzy:

  1. Jak zwykle wywołałaś u mnie jakieś rozczulenie...
    Ach te nasze dzieci. Pojawiają się nagle i wywracają nasze życie do góry nogami...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisane...

    Karolina, niechcący odrzuciłam Twoje zaproszenie na insta (lilu_ka)

    OdpowiedzUsuń
  3. .......cudna z Was rodzinka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I u mnie tak było.. pierwsze miesiące to nie były miesiące radości .. ale na szczęście i ta z czasem przyszła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. piekne,wzruszające..Kochana jesteś i tyle :*

    OdpowiedzUsuń