czwartek, 25 kwietnia 2013

Dwie kreski

Rok temu o tej porze ujrzałam dwie najbardziej upragnione kreski.


Tę chwilę wizualizowałam od dawna - miało być romantycznie, wzruszająco, niezwykle.
Scenariusze były różne - miałam kupić maleńkie buciki i dać je Mężowi przy romantycznej kolacji 
przy świecach, razem zrobić test ciążowy, poczekać na pierwsze USG i zrobić pocztówkę. 
Było jednak zupełnie inaczej.
Byłam w naszej rodzinnej firmie, robiłam coś przy komputerze, myśl, że muszę iść do apteki 
(która jest po sąsiedzku) pojawiła się znienacka i była silniejsza niż cokolwiek innego.
Zostawiłam więc wszystko i wyszłam.
Te dwie upragnione, wyczekane, wypłakane kreski pojawiły się od razu - 
siedziałam na podłodze i ryczałam, oglądałam test z każdej strony, czarne krople łez spływały po policzkach, nie mogłam wstać, brakowało mi oddechu. 
Wyszłam z łazienki, w firmie byli moi Kochani Rodzice 
i Siostra z Córeczką (a w brzuchu Siostry maleńki Chłopczyk).
Stanęłam jak niedojda, poryczana, rozmazana z tym testem w ręku i mówię:
"Jestem w ciąży".
Cisza.
Mama mówi: "Co Ci się Karola stało? Mów wyraźniej"
Ja: "Przecież mówię. Jestem w ciąży."
Nasza firma na ten moment zamieniła się w jedną, wielką łzarnię :)
No ok, Tata nie płakał, On jest twardy, po prostu mocniej niż zwykle klepał mnie po ramieniu.
Z późniejszych relacji mojej Mamy wynika, że łzy Siostry nie leciały po policzku tylko jak w kreskówkach leciały w poziomie :) 
Siostra mnie uświadomiła, że warto byłoby powiedzieć Mężowi
 i nie robić tego przez telefon ani nie czekać do końca pracy :)
Mąż więc dowiedział się pod biurowcem w którym pracuje, stał i patrzył na mnie jak na istotę z zaświatów, mówiłam chyba trochę bez ładu i składu i ciągle płakałam.
Staliśmy tak patrząc się na siebie.
To była magiczna chwila.
Zawsze będę ją pamiętać.
Jeśli rok temu ktoś powiedziałby mi, że za rok mój Synek 
będzie miał prawie 4 miesiące pewnie bym nie uwierzyła.
To był cudowny rok a największy CUD śpi teraz smacznie w pokoju obok, 
uśmiecha się przez sen a spod kocyka wystaje jego goła, mała stopa.


17 komentarzy:

  1. Cudownie, wycisnęłaś i ze mnie łzy..co prawda nie poziome hihi :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka Szlona Glowo!
    Od poczatku sledze Twojego bloga.
    Daje mi to dziwne poczucie uczestniczenia w tej fantastycznej czesci Twojego zycia. I zaluje, ze nie dane mi jeszcze bylo poznac Malzonka.
    A pisze bo...? Pamietasz Bartka? widzielismy sie wszyscy ostatnio w St Andrews...
    25.04 to moja rocznica slubu :-)
    Caluje Cie cieplutko Mamuska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszulka Kochana jak moglabym zapomniec. Zapach Lanvin i truskawkowy blyszczyk to dla mnie zawsze TY. Z okazji rocznicy slubu zycze Wam zebyscie kazdego dnia na nowo siebie odkrywali, zebyscie zawsze patrzyli na siebie z blyskiem w oku, zeby to trwalo. Sciskam mocno i jak tylko bedziecie w Polszy serdecznie zapraszam.

      Usuń
  3. Karola... łzy w poziomie lecą mnie teraz... :) U nas też nie było romantycznie. Zrobiłam test w niedzielę rano, Pawłowi powiedziałam orzy sniadaniu, oboje byliśmy w piżamach :) Bylo cudnie. A potem razem kupiliśmy małe butki, które aż do rozwiązania stały sobie w widocznym miejscu na znak, że dzidzia jest nami :) pPotem Gutek nosił te butki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekne Aniu macie to wspomnienie, piekne bo razem, bo nowe zycie, bo Gutek Kochany.

      Usuń
    2. Popłakałam się i ja:) Może ja też sobie w końcu wypłaczę bo już powoli mi brakuje łez...://

      Usuń
    3. Droga Pani B. - rozumiem i mocno przytulam.
      Nasza droga była mocno wyboista, przegraliśmy wiele walk ale wygraliśmy bitwę. Siły i wiary!

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. pamietam i ja swoje dwie kreski :) w pracy w lazience , oczywiście płakałam jak bóbr, ze szczescia ze strachu.. bylam totalnie zagubiona

    OdpowiedzUsuń
  6. och tak...tego się nie zapomina :) piękna chwila! jedyna i wyjątkowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja Polly! Jedna z najpiekniejszych do licznej kolekcji ;)

      Usuń
  7. trafiłam tu przypadkiem. pewnie dlatego, że sama właśnie czekam na swojego Leonka :)
    co do informowania o ciąży to i u mnie łatwo nie było. pierwszym razem były skarpeteczki i test, ale dziecka nie doczekaliśmy :( przy drugiej ciąży jakieś 10 testów, beta, jeden wielki strach przez pierwsze miesiące i w efekcie zdrowa córeczka. a teraz też nie romantycznie oznajmiony Leon :) ma się urodzić pod koniec sierpnia :)
    napisałam, bo bardzo wzruszył mnie ten wpis :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zuza dzięki za to co napisałas. Myślę ciepło i mocno trzymam kciuki za Twojego Leonka. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wciąż czekam na upragnione 2 kreski i zastanawiam się czy będę w stanie podejść do tego widoku spokojnie czy też będzie scenka a`la Manga :D

    OdpowiedzUsuń