No nie chciałam pisać tego posta.
Naprawdę nie chciałam.
Powstrzymywałam się długo.
Jednak pękam.
Czasem nawet i na słodko-pierdzącym blogu musi pojawić się gorycz:)
Drugi rok z rzędu a nawet trzeci jestem w ciąży.
He he conajmniej jak słoń indyjski którego ciąża trwa ok 21 miesięcy:)
No w każdym razie w tym oto pięknym, błogosławionym stanie
w miejscach publicznych częściej spotykam się z ludzkim chamstwem niż miłym traktowaniem.
Jestem zaskoczona ogólną znieczulicą, obojętnością a czasem nawet przebiegłością
ludzi w sklepach, dyskontach, hipermarketach, aptekach, w komunikacji miejskiej
i niestety personelem.
Nie są to tylko moje spostrzeżenia, mam to szczęście, że w tym samym czasie o kilka tygodni później
w ciąży jest także moja Sis, która obserwuje to samo co ja.
Nie mam wielkich wymagań.
99% swojej ciąży czuję sie rewelacyjnie.
Mam to niesamowite szczęście.
Nie muszę leżeć, drżeć o swoje Maleństwo.
Wyniki badań mam bardzo dobre.
Czasem po prostu, po całym dniu w pracy czy to z ludźmi czy z Dzieckiem
zwyczajnie mam dość i jestem bardzo zmęczona.
Od innych różnię się tym, że mam kilka dodatkowych kilogramów, które noszę,
kilkanaście więcej litrów krążącej krwi, inaczej usytuowany środek ciężkości ciała :)
I naprawdę rozumiem, że Ktoś inny też chciałby już być w domu i może się
źle czuć ale ciężka cholera mnie trafia jak facet przede mną biegnie by być pierwszy w kolejce,
jak otwierana jest kolejna kasa i babeczka wykłada swoje rzeczy szybko bym nie zdążyła być wcześniej
albo ktoś rzuca dziwne: ja mam mało.
Co jest z tymi ludźmi???
Nie chcę by Brzuch był gwarantem przepuszczania w kolejkach
chcę po prostu by ludzie zaczęli sie trochę rozglądać dookoła siebie.
Nie każdy ma odwagę podejść do kasy i po prostu przed innymi zacząć wykładać swoje zakupy,
nie każdy ma odwagę powiedzieć: jestem w ciąży, idę bez kolejki.
Ja często nie mam.
I nie muszę mieć.
Mam dużo pokory ale czasem i ona nie daje rady chamstwu.
Większość mojego czasu spędzam z rocznym Leonem.
I tak oto On i ja i Brzuch stoimy w tych kolejkach i czasem niestety jeździmy mpk.
Ludzie odwracają głowy, nie widzą nas.
Rodzice zawsze mnie uczyli, żeby np w środkach komunikacji miejskiej ustępować miejsca.
Osobom starszym, chorym, kobietom w ciąży.
To było jasne.
Wchodzi Ktoś taki a Ty podnosisz tyłek i tyle.
Zawsze tak reaguję.
Mi miejsca ustapiono raz.
W tamtym tygodniu.
Wstała około 80-letnia Kobieta.
Mój Brzuch to nie otyłość okrężna czy ciąża spożywcza jak zwykł mawiać mój Kolega.
To moje Dziecko, często już rozpychające się, siedzące na moim pęcherzu, utrudniające oddychanie.
Trzeba być ślepym i głuchym i niestety głupim by tego nie wiedzieć.
Wstyd mi za Lublin, za te sklepy, za obsługę, za klientów,
za komunikację miejską.
Czasem warto widzieć więcej.
I żebym nie była gołosłowna,
do WINNYCH: i tak przyjdą do Was myszy.
I szczury!
No!!!
ps. zawiadamiam, że szczury NIE przyjdą do moich Sąsiadów z naprzeciwka
i młodego miłego Chłopaka z III piętra