wtorek, 26 listopada 2013

Leon 11


Chłopczyk mój kończy dziś 11 miechów.
Odliczanie czas zacząć.
Za miesiąc o tej porze będziemy leżeć pod pachnącą choinką objedzeni urodzinowym tortem Leosia.

Jeśli to w ogóle możliwe kocham tego Jegomościa z każdym dniem coraz mocniej.

Leon raczkuje z taką prędkością, że strach pomyśleć co będzie kiedy zacznie chodzić.
Lubi bawić się ze mną w zapasy sumo podczas których śmieje się w głos 
a z Ojcem swym w osikę uciekającą przed strasznym zwierzem.
Takie tam nasze zabawy:)

Komórki, piloty, kable, komputery, laptopy, klawiatury, gniazdka 
i tak mogłabym jeszcze wymieniać - strzeżcie się, Leon idzie!!!

Synuniu Kochany za chwilkę skończysz roczek, 
za nami 11 wspólnych miesięcy - po prostu proszę o więcej.


czwartek, 14 listopada 2013

Brzuchowe foto

Dzięki zdolnościom pewnych Panów Informatyków z Lublina 
odzyskaliśmy zawartość naszego dysku spisanego na straty.

I tak oto wzruszam się nad zdjęciami Leona jeszcze w brzuchu.
Ostatnie zdjęcia wykonane w listopadzie tamtego roku.

Ehhh life goes on.

Myślę, że namówię Męża na zdjęcia z Leonem i Córeczką w brzuchu.

Miło wracać do tamtego czasu.
Miło było nosić tego Pana w brzuchu:)
 



 


 






wtorek, 12 listopada 2013

Poznań miasto doznań :)

Poznań miasto doznań.
Dla mnie doznań smakowych, emocjonalnych, estetycznych.
Wrócę tam bez brzuchola i doznam też tańca w fajnym klubie i smaku drinka z palemką.
I promise :)

Bliska nam Osoba od niedawna tam mieszka toteż i nas zabraknąć tam nie mogło.
Spędziliśmy cudowny przedłużony weekend.
Jedliśmy, śmialiśmy się, zwiedzaliśmy, kupowaliśmy, wizytowaliśmy zoo.

Nasz Syn przepięknie znosi podróże, dzielny Mały Kochany Chłopczyk.
1000 km? No problemos :)

W Poznaniu mieszka także Polly, Mama Julka zwanego Dżulsem.
Musiałyśmy się spotkać. 
Blog Polly TU.
Za to uwielbiam blogosferę.
Spotkałam kolejną fantastyczną Kobietę, Mamę, Żonę.
Poznałam super Rodzinkę, Chłopaki nie ustępują Polly w sympatyczności :)
Świetni Ludzie - tacy z którymi siadasz i nie ma to tamto, jakbyśmy znali się od dawna.
Atmosfera w poznańskim Cafe Bebe sprzyjała.
Pyszna kawa, szarlotka na ciepło z lodami i bitą śmietaną, tarta.

Ehhhh, uprasza się o więcej takich weekendów!


Poznańskie ZOO. Leon i flamingi.

Wyjazd bez Ikei to wyjazd stracony:)
Miś go wystraszył ale z łóżka piętrowego to już siłą był ściągany:)

Marcelino. Chleb i wino.
O wow! Taaaaaaakie jedzenie i wystrój!!!!
 
 Raz jeszcze sto lat Mała!!!

Dobrze mieć "swojego" Człowieka w branży.
Już możemy budować wieżę z książek :)

 Rogale świętomarcińskie.
Bez nich nie mielibyśmy po co wracać:)

Leon i Julian dwa bratanki


Dżuls - nic dodać, nic ująć, 100% słodyczy :)


Polly - dziękuję!!!

środa, 6 listopada 2013

It's a GIRL

Wiem od wczoraj.
Na półmetku ciąży dowiedziałam się, że to DZIEWCZYNKA.
Waży 300 gram i ma się dobrze.

Cieszę się jak szalona.
Tak - marzyłam by to była ONA.

Nie mam pojęcia jak się wygląda czy czuje na dziewczynkę,
ale gdy pierwszy raz w tamtym tygodniu poczułam delikatne muśnięcia w brzuchu jakby skrzydła motyla
pomyślałam, że tak delikatna może być tylko Mała Lady :)

Byliśmy wczoraj u Pani Doktor wszyscy.
Mąż stał przy ekranie z Leonkiem na rękach a mi popłynęły jedne z pierwszych wielkich łez wzruszenia.

Córeczko - nie obiecuję Ci złotych gór,
obiecuję miłość wielką i bezgraniczną.
Wiem, że będzie cudnie.


Aaaaaaa no i Tom chciał Ci coś zaśpiewać:)



poniedziałek, 4 listopada 2013

SuperCyc

                                                                                       Milenie mojej Szkockiej - Ona wie dlaczego :)
                                                  Mojej Mamie i Siostrom



Post ten wylegiwał się w wersjach roboczych kilka miesięcy.



Chciałam karmić piersią.
Od samego początku.
Nie miałam jakiegoś lakto świra ale po prostu to było dla mnie jasne.
Gdy zaraz po urodzeniu Leosia przynieśli mi Go, położyli i powiedzieli: karmimy
a On złapał cyca i zaczął ssać to było mega magiczne i wzruszające.
Następne chwile były z lekka gorsze, powiewały zgrozą i zalatywały strachem.
Płakałam w szpitalu gdyż nie było dobrej duszy która pomogłaby przystawić Dziecię, wytłumaczyć.
Na domiar złego Mały wracał z kąpieli  i bokiem leciała mu stróżka mleka. 
Nie mojego. Sztucznego. 
Wściekałam się jak cholera.
Matka, która walczy o pokarm i panie, które chcą mieć spokojną noc na dyżurce.
Nierówna walka.
Powiedziałam, że będzie brudny i nie oddam Go więcej do kąpieli jeśli będzie dokarmiany. 
I tak wiem, że proceder się powtarzał.
Mój Drogi Mąż załatwił Panią od laktacji, która bardzo pomogła: i psychicznie i fizycznie.
(swoją drogą to tylko u nas takie hece, żeby w szpitalu nie było osoby która może pomóc
tylko trzeba wzywać kogoś na własną rękę).
Kolejne dramaty w wielu aktach rozgrywały się w domu: kilkukrotne zapalenie piersi, 
strach, że Mały nie przybiera, wizja dokarmiania i tym podobne.
Gorąca linia z moją siostrą P., intensywne rozmowy z Mamą i wsparcie Męża powodowały,
 że czułam się silniejsza. 
Ta Trójka walczyła razem ze mną za co jestem im ogromnie wdzięczna.
Karmiłam Syna 9 miesięcy.
I jestem z tego mega dumna.
Jestem SuperCycem!

Od ponad miesiąca nie karmię.
Taka była decyzja Pani Doktor prowadzącej moją ciążę i nas.
Mój Syn skończył 9 miesięcy, następnej nocy zakończyliśmy karmienie.
Tak musiało być.
Dziecko książkowo po 3 dniach płaczu zapomniało.
Ja nie.
Ciężkie to dla mnie przeżycie.
Następne Dziecko też chcę karmić. I będę.

Bo karmienie jest w głowie - nie w małych czy dużych cycach, chudym czy tłustym mleku
(te argumenty zawsze powalają mnie na łopatki)
tylko w głowie jest karmienie piersią.
Tyle w  temacie.

ps. i nie rozumiem najazdów Mam Cycowych na Mamy Butelkowe i w drugą stronę -
 każda Kobieta ma prawo sama dokonać wyboru, ot co!